***
..........odkąd przeczytałam książkę Ginger Garrett
"Biblijne sekrety piękna - Praktyczne zastosowanie starożytnych receprur"
powoli odchodzę od komercyjnych kosmetyków (muszę skończyć te mniej szkodliwe;))
Chcę całkowicie poddać się naturalnemu traktowaniu własnego ciała i wdrażam w życie zasadę że moje ciało będzie dostawało tylko to co mogę zjeść.
Ginger w swojej książce proponuje 'kosmetologię alternatywną' do bólu, wszystko co znajduje się w naszej kuchni (spiżarnia i lodówka) jest przyjazne i wprost pożądane przez nasze ciało.
Autorka wspomina Kleopatrę jako wzór piękna (zdania są podzielone:) ale piekno to rzecz względna), dawna królowa nie miala przecież tych wszystkich "dobrodziejstw chemizacji" a jej gładka skóra pozostała symbolem do dzisiejszych czasów.
Ginger pisze o podstawowych kosmetykach tamtych czasów; mleku, oliwie z oliwek, miodzie, ojeju kokosowym, owsie czy siemieniu lnianym. Te wszystkie produkny są na naszych półkach i możemy zawsze kiedy chcemy po nie sięgnąć, a co najważniejsze są w 100% naturalne. Nie potrzebują etykietek; Eko, Natura czy Hipo.... bo one takie są bez informowania o tym.
Dziś podzielę się z wami moimi ulubionymi mieszankami.
Jest to peeling (scrub) i maseczka myjąca z koziego mleka.
Wszystko jest proste do wykonania :)
***
Maseczka z mleka;
1 szklanka koziego mleka w proszku (organicznego)
1 szklanka błyskawicznych płatków owsianych
2 łyżeczki zmielonego siemienia lnianego
1 płaska łyżeczka naturalnej kawy zmielonej (niekoniecznie, ja dodaję dla zapachu)
Wszystko miksujemy (np. w malakserze) do uzyskania gładkiej konsystencji poczym przekładamy do ładnego szczelnego słoika i trzymamy w chłodnym miejscu.
Zużywamy w ciągu 4 tygodni.
Aby umyć twarz (i/lub ciało) posypujemy niewielką iloscią proszku dłoń, łączymy z ciepłą wodą do uzyskania gładkiego kremu. Myjemy twarz bardzo dokładnie i spłukujemy.
Maseczka zawiera dobroczynne kwasy tłuszczowe omega-3, które odżywiają skórę.
***
Peeling;
1/4 szklanki grubej soli morskiej lub cukru brązowego
1/4 szklanki oleju kokosowego lub migdałowego
2-4 krople olejku esencjonalnego (może być taki do ciasta)
1 kropla barwnika jadalnego (ale niekoniecznie)
Cóż tu wiele pisać nie trzeba bo każdy peeling używa się jednakowo :)
Życzę Wam miłych chwil :)
Ależ smakowicie to wszystko opisałaś ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam samodzielnie zrobione maseczki do twarzy.
Pozdrawiam ciepło.
ooooo jakie fajne pomysły masz!!! smakowicie to wygląda dla ciała oczywiście;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ale nie przesadzajmy - naturalne mydło jest znane od starożytności więc chyba nie jest produktem wielkiej chemii?
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować przepis na peeling :)Sama też polecam peeling z kawy, zachwycany na wizażu :D Jest rewelacyjny !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Muscat oczywiście masz rację co do mydła naturalnego. Nie mam nic przeciw i sama używam glicerynowe :))) Pisząc o chemizacji nie miałam go nawet na myśli.
OdpowiedzUsuńPysznie wszystko brzmi... tylko, że mi zwykle brak konsekwencji w dbaniu o swoje "walory" ;) Kleopatra to sobie mogła pozwolić na pławieniu się w mleku i innych specyjałach całymi dniami. Ja wciąż znajduję "ważniejsze" zajęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
...a słoiczki kuchenne pięknie przebrałaś za ekskluzywne kosmetyczne opakowania.
OdpowiedzUsuńTeż lubię naturalne kosmetyki! Maseczka do wypróbowania koniecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.