WITAJCIE serdecznie na moim BLOGU !

...dobrze jest mieć coś ładnego,

ale równie dobrze jest zjeść coś pysznego...


wtorek, 12 stycznia 2010

Skarb mój rodzinny...........











Maszyna do szycia firmy Husqvarna bardzo stara jeszcze moja babcia (ur. 1905 r. XX wieku) na niej szyła, potem moja mama Maria szyła pościel, obrusy, ręczniki, sukienki, fartuszki itp. wszystko to czego brakowało w trudnych czasach, ogólnie maszyna była czymś porządamym w tamtym czasie. A ja jako mała uczennica szkoły podstawowej też chciałam szyć jak moja mama, za co też z radością się wzięłam w jakimś tam czasie, bardzo chciałam posnać wszystkie tajniki tego fachu :). Bayłam szczęsliwa, że mama mi pozwala i uczy mnie różnych rzeczy związanych z maszyną, ale moja radość skończyła się kiedy pani od plastyki zadała mam do domu pracę, by uszyć (ręcznie bądź właśnie na maszynie) makatkę z kieszonkami, byłam zadowolona z zadania bo już dużo umiałam. Uszyłam makatkę wkładając całe moje serce i zapał w pracę, która była podobizną pajacyka a duzżym czerwonym nosem wypchanym watą i dużymi kieszeniami. Niosłam ją z zapartym tchem do szkoły i nie mogłam się doczekać kiedy pani zobaczy i inne dzieci. Kiedy jednak to się stało mój cały świat, a zwłaszcza ten związany z szyciem całkowicie się zawalił, zalałam się łzami, rozpaczałm, tłumaczyłam, ale to nic nie dało pomimo mojej całkowitej szczerości. Pani oznajmiła mi, że za moją pracę otrzymuję dwuję, ponieważ w 100% nie uszyłam jej ja tylko moja mama, a ja jestem kłamczuchą, praca jest za dokładna i za ładna by była moja! Drugiego dnia kiedy moja mama przyszła do szkoły by wyjaśnić całą sprawę i ratować moją ocenę i reputację pani przyznała się do pochopnej oceny i mamę przeprosiła, ale to już mi w niczym nie pomogło. Do końca mojego pobytu w szkole żadna praca nie sprawiała mi już radości, zwłaszcza ta na ocenę, a o szyciu nie było mowy. Kiedy moja mama odeszła do innego wymiaru, maszyna do szycia również odeszła na dno najgłębszej szafy i zosyała zapomniana na prawie 20 lat..........
Teraz chcę to zmienić bo czas leczy rany, a maszyna jest wspaniała i pięknie szyje. Oglądając blogi osób szyjacych zakochałam się w sercach, króliczkach i tildowych lalach........
.............może się uda i w końcu wygram z panią od plastyki, bo szkoda aby mój śliczny zabytek marnował się w szafie :)

1 komentarz: